Co? To jest życie… Te rzeczy… A naprawdę? Ach, ta proza! Naprawdę to pan Ludwik Sempoliński nie popija koniaków, chodzi wcześnie spać, jest akuratnym mężem, prowadzi obrzydliwie regularny tryb życia. Jeżeli zaś „zbierają się panowie”, to nie w pikantnym ogródku Eldorado przy Reńskim i Majkowie, lecz właśnie w Nowym Swiecie czy Europejskiej w południe, przy chudej kawie.Tylko lata wojny zakłóciły regularność życia. Bohater warszawskich kabaretów musiał się ukrywać. Pozbawieni poczucia humoru hitlerowcy nie chcieli śmiać się ze śpiewanej na nutę chaplinowskiej „Titi- ny” piosneczki „Ten wąsik” i nie widzieli powodu do takiego propagowania postaci swego Fiihrera.