-
Na przykład — do salonu literackiego rodziców Jadwigi Łuszczewskiej (Deotymy). Dzięki Uniechowskiemu możemy poznać coś niecoś z życia towarzyskiego stolicy połowy XIX stulecia. Pisarka wszystko zanotowała — rysownik w wiele lat później w zapiski tchnął życie. „W salonie tym, przy meblach pokrytych czarnym atłasem, stały różne serwantki oraz szafki lustrzane, a w nich pełno brązów, zegarów, drogocennych fraszek, przeważnie zaś mnóstwo filiżanek, cudownie malowanych, których widokiem dziecięce moje oczy nigdy się dosyć nasycić nie mogły (…). Całą falangą bywają Łubieńscy: Jan, Henryk, generał Tomasz, a zwłaszcza syn jego Leon, ten dyktator pięknego towarzystwa, o którym matka moja opowiadała, że «kiedy wejdzie do saloinu, to jakby tam wniesiono zapaloną lampę». On to powiedział o domu moich rodziców: Ce n’est pas un salon, c’est une institution”.