-
Przypominacie sobie może, jak bohater książki Prousta pije herbatę i chrupie magdalenki? Napój i ciasteczka przenoszą go w czasy młodości, są wywoływaczem minionych obrazów. Smak małych muszelek z ciasta skłania do refleksji: „…Kiedy, po śmierci osób, po zniszczeniu rzeczy, z dawnej przeszłości nic nie istnieje, wówczas jedynie zapach i smak, wątlej- sze, ale żywsze, bardziej niematerialne, trwalsze, wierniejsze, długo jeszcze, jak dusze, przypominają sobie, czekają, spodziewają się — na ruinie wszystkiego — i dźwigają niestrudzenie na swojej znikomej kropelce olbrzymią budowlę wspomnienia”. Gdyby nie pewność, że Marcel Proust pisząc te słowa nie myślał o kraju nadwiślańskim, można by podejrzewać, iż akcja powieści toczy się w Warszawie, a magiczne ciasteczka pochodzą z pewnej cukierni przy Nowym Świecie.