-
Jakoś, widać, przebrnął mistrz przez te rafy, bo oto widzimy go początkowo «ia kursach rysunku w szkole Gersona na Trębackiej, a następnie w klasie profesora Tichego w Akademii Sztuk Pięknych (która zresztą wówczas nie miała jeszcze rangi wyższej uczelni) na Powiślu. Ojciec jego był antykwariuszem, zajmował się handlem i ekspertyzą dzieł sztuki — to w tajemniczym gabinecie ojcowskim wszedł „Tonio” po raz pierwszy w świat cudów przeszłości, ulegając magii przedmiotów ze starą metryką. Co robił nasz bohater później, aż do lat drugiej wojny? — Bardzo rozmaite rzeczy, był nawet krótko sekretarzem klubu golfowego. Pracował w domu, dla siebie, malując i rysując „do szuflady”.