-
Jest teraz prezesem Związku Inwalidów Wojennych w dzielnicy Praga-Śródmieście, oszołamia wszystkich swą niesamowitą ruchliwością i incjatywą. „Schron” na Brzeskiej diabli wzięli, ale „Wicuś-Marynarz” nie dał się złamać — jeżeli już nie można dobrze zarobić, to przynajmniej niech się człowiek wyżyje!„Wicuś” jest niezniszczalny jak warszawski humor, spryt, energia, pomysłowość, szwindel, upór. Już przed wojną zapowiadał się jako świetny materiał na warszawiaka.W latach 1920—1929 pracował jako brakarz-leśnik na Kanale Augustowskim (urodził się w 1908 roku w Swobodzie, w samym centrum Puszczy Augustowskiej), następnie wzięto go z poboru do marynarki wojennej, w której służył do 2 października 1939 roku.