Ponieważ elektrownia była zburzona, miasto zaś pozbawione światła, więc pomysłowy warszawiak buduje estradę na świeżym powietrzu i ustawia ją pod zachód słońca. Pana Ludwika wspierają wówczas dzielnie Bielicka i Duszyński. Nadeszła zima, Ludwik Sempoliński dał pierwszy swój recital w sali teatralnej. Polowej elektrowni użyczał radziecki pułkownik, a do teatru przybyło na dwa przedstawienia kilka tysięcy ludzi tudzież sztab radziecki in corpore. Gdyby tatuś pana Ludwika wiedział, jak potoczą się losy jego syna, rwałby sobie włosy z głowy! Szczytem marzeń Sempolińskiego-seniora było uczynienie ze swego spadkobiercy — komiwojażera, który by objeżdżał w celach handlowych Europę.