-
Dzięki owocnej spółce autorskiej ze swą córką Krystyną wydał te opowieści drukiem i możemy bez przeszkód poznać pyszną galerię owych osobników „z fiołkiem”, zaludniających gęsto życie artysty.Nie ma co ukrywać, Antoni Uniechowski naobijał się po warszawskim światku, przenikał niepostrzeżenie ze środowiska cyganerii do warstwy ludowej, przechodził gładko z salonów arystokracji do knajp przedmieścia. Opisuje swój udział w imieninach przyjaciela młodości: „To było pierwsze w moim życiu pijaństwo, kamień węgielny pod kolorowym gmachem alkoholowych poczynań”. Innym razem wyznaje: „Nigdy nie czułem wstrętu do alkoholu”. Z wdziękiem niezrównanym wspomina własne przypadki, tak ściśle splecione z losami kraju.