Ludwik ukończył Szkołę Zgromadzenia Kupców na Waliców i wstąpił do Wyższej Szkoły Handlowej, której już na szczęście nie ukończył. Kandydat na kupca okazał się materiałem na aktora. Były to czasy inflacji teatrzyków, czasy „Mirażu” i „Czarnego Kota”, rok 1918. Debiutem Ludwika Sempolińskiego była śpiewana w „Sfinksie” głęboko filozoficzna piosenka „Lecą mareczki, lecą, lecą…” na melodię „Świetlików”.Dalsze dzieje Sempolińskiego to już historia polskiej operetki, kabaretu i estrady. Rok 1920 — rola służącego w operetce „Gri-Gri” Linkego (na Daniłło- wiczowskiej, w późniejszym kinie „Miejskim”). Wkrótce potem operetka na Bielańskiej, vis-a-vis Banku Polskiego.