Miała szczęście Warszawa, że „Tonio” wybrał sobie właśnie to miasto do życia. Tutaj, nad Wisłą, wszedł do galerii najświetniejszych, najbardziej kolorowych typów. Tutaj zajął się też malarskim odtwarzaniem dziejowej panoramy stolicy. Jak Kostrzewski czy później Zaruba rejestrowali aktualność, tak Uniechowski opisywał przeszłość. „Uniechowski jest dziejów nowożytnych archeologiem — zauważył trafnie Adam Mauersberger — przedłuża życie o stulecia. Zatrzymywanie przeszłości byłoby żałosnym naśladownictwem, stąd Uniechowski daje zawsze parodię”. Podobnie chyba jak z międzywojennymi piosenkami — „Tango Milonga” lub „Całuję twoją dłoń, madame”; śpiewane na serio, byłyby trudne do zniesienia.