-
Tak, w wielkiej syntezie, wygląda „słodkie życie” rodu Bliklów. Nie zawsze było ono naprawdę słodkie, jako że nikt w tym mieście nie był przez los rozpieszczany, ale to już inna sprawa. Faktem jest, że Bliklo- wie robili, co mogli, by kontynuować tradycje przyrządzania „confecti i marcipani”, co — jak twierdzą zapiski historyczne — znakomicie czynili aptekarze (!) polscy już za Władysława Jagiełły. Nie wszystkie stare obyczaje cukierników były później przez Bliklów przestrzegane, co wielkodusznie wybaczmy, jako że czasy zmieniły się nieco — jeszcze za Stanisława Augusta wielki Baltresco miał przyjemność zawiadamiać w ogłoszeniach szanowną publiczność, że, oprócz ciast i cukrów, sprzedaje u siebie „pomadę do rośnienia włosów oraz ciasto do zębów chędożenia”.